Forum IF UW Strona Główna IF UW
Forum studentów IF UW
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sroda o Millu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum IF UW Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy artkuly o pogladach slawnch filozofow w dziennikach maja wartosc edukacyjna?
tak
88%
 88%  [ 8 ]
nie
11%
 11%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
kropek




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: vava

PostWysłany: Nie 22:58, 21 Maj 2006    Temat postu: Sroda o Millu

W Gazecie Swiatecznej (20/21 maja 2005) pojawil sie artykul dr Srody o slawnym Millu :)

zastanawiam sie i nie wiem...
co taki artykul moze dac:
1. przyblizenie filozofii Milla osobom kojazacym slowo Mill jedynie z jednostka miary... i spodowanie, ze siegna oni do "dziel zebranych"
2. mozliwosc pieknej, intelektualnej rozmow na temat przy sobotnio/nedzielnym piwku/kawie itp w gronie przyjaciol...
3. nic bo takie artykluy sa przez 99% omijane a Ci co siegleli po niego maja teraz wiekszy zamet w glowie niz przed przeczytanem...

Sam nie wiem. Z jednej strony uwazam, ze przyda sie szereg artykulow o podstawach filozofii polityki, pozniej etyki, estetyki itd w gazecie tak popularnej jak wyborcza. Dalo by to moze ten efekt ze w nastepnej kampanii wyborczej zdecydownaie mniej osob reagowalo by atakiem siekiera na kazdego kto nazwie sie liberalem. Z drugiej strony przy artykule nawet na 4 strony w gazecie da sie z kazdego filozofa zrobic dowolna postac o dowolnych pogladach bo jest normalnie za malo miejsca na rzetelne przedstawianie takowego.

Czekam na kulturalna rozmowe.

[Wszelkie wpisy o tym ze "Wyborcza to bagno" nie sa mile widziane bo zamiast niej mozesz (szanowna/y przeciwniczko/przeciwniku tej gazety) wstawic nazwe kazdej innej.]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropek




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: vava

PostWysłany: Nie 23:04, 21 Maj 2006    Temat postu:

dla tych co "Wyborczej" nie kupuja wklejam tekst artykulu :)

Mill przeciw tyraniom
Magdalena Środa* 21-05-2006 , ostatnia aktualizacja 19-05-2006 22:26

O sytuacji kobiet pisał: "Nie ma niewolników, których niewola byłaby tak daleko posunięta". O Johnie Stuarcie Millu, ojcu współczesnego liberalizmu

Wierzył, że świat będzie coraz lepszy. Miernikami postępu były dla niego: umacniająca się demokracja, która zniosła tyranię arbitralnej władzy; racjonalizm, dzięki któremu konflikty rozstrzyga się drogą debaty, a nie przemocy; liberalizm, który chroni mniejszość, a przede wszystkim jednostkę przed tyranią większości i opinii publicznej; indywidualizm, o którym zwykł mówić, że sprzyja geniuszom, a ci są solą ziemi; a także feminizm, który wreszcie wyrwie kobiety z niesprawiedliwego poddaństwa. Ten XIX-wieczny Anglik, będąc demokratą, racjonalistą, indywidualistą i feministą, reprezentował wszystko to, co najcenniejsze w myśli liberalnej.

John Stuart Mill urodził się 20 maja 1806 r. Ojciec wychował go w sposób niezwykły - eksperymentalny i despotyczny. Zasadą wychowania była dewiza: "Uczeń, od którego nigdy nie wymaga się niczego takiego, czego nie może zrobić, nigdy nie zrobi wszystkiego, co może". Ojciec, człowiek wielkiej wiedzy i surowych zasad, starał się wyrobić w dziecku samodzielność myślenia, przez którą rozumiał zdolność wysuwania własnych hipotez oraz rzetelnego argumentowania. Wzorem była Akademia Platońska, nic więc dziwnego, że mały Mill, gdy tylko zaczął chodzić, rozpoczął naukę greki. W swojej autobiografii z sentymentem wspomina cierpliwość ojca, którego nie denerwowały pytania dziecka dotyczące znaczenia pojęć z filozofii Platona czy "Retoryki" Arystotelesa.

Potem była nauka łaciny (od ósmego roku życia) i gruntowna znajomość kultury rzymskiej. Jedną z pierwszych rozrywek Milla, na którą pozwolił mu ojciec, było pisanie historii państw (np. Rzymu, Holandii) na podstawie oryginalnych źródeł. Rano Mill się uczył, potem utrwalał i analizował wiedzę, by następnie przekazywać ją siedmiorgu swych młodszych sióstr i braci. Nie miał nigdy wakacji, "by nie tracić przyzwyczajenia do pracy i nie zasmakować w próżniactwie". Nie miał też kolegów, ojciec bowiem chciał ustrzec go przed ich "psującym wpływem", a także "przed wulgarnością myślenia i odczuwania".

Nie chodził do szkoły. Szkoła chodziła do niego. Jego nauczycielami byli najwybitniejsi myśliciele tamtej epoki. Ekonomii uczył go David Ricardo, filozofii politycznej - John Austin i - we Francji - Claude Henri de Saint-Simon, prawa i etyki - Jeremy Bentham. Gdy w wieku 16 lat wykłady dobiegły końca, Mill rozpoczął samodzielne studiowanie filozofii.

Nie miał przyjaciół, nie miał rozrywek, nie przeżył okresu rozedrganej młodości. Ojciec wpajał mu pogardę do wszelkich gwałtownych uczuć - samo słowo "intensywny" miało znaczenie pogardliwe. Gdy jednak Mill wreszcie się zakochał, zrobił to nie jak wstrzemięźliwy racjonalista, ale jak romantyk - gorliwie, szaleńczo, na wieczność. Pech chciał, że pani Harriet Taylor miała męża i dzieci. Bez skandali, w trwałej i twórczej przyjaźni wytrwali 20 lat. Po śmierci pana Taylora pobrali się.

Zainteresowania i książki Milla nabrały wtedy innego charakteru. Napisał "O wolności", "Utylitaryzm", "Poddaństwo kobiet" oraz swój projekt racjonalnej demokracji "Uwagi o rządzie reprezentatywnym". Jego krytycy twierdzili, że to złe książki, bo pisał je nie jako "święty racjonalista", lecz pod fatalnym wpływem kobiety. Tymczasem dziś mało kogo pasjonują jego "Zasady ekonomii politycznej" (1848) czy "System logiki" (1843). Natomiast z eseju "O wolności" czerpie się idee niczym ze świeżego, niewysychającego źródła.

Prosię i Sokrates

Rygoryzm wychowania, jakiemu poddany był Mill, stał - zdawać by się mogło - w rażącej sprzeczności z jego systemem etycznym. Mill powinien być raczej zwolennikiem Kanta, dla którego obowiązek moralny to surowe podporządkowanie się rozumowi, gwałcące wszelkie emocje. Tymczasem Mill był zwolennikiem teorii Benthama, który życie moralne sprowadzał do maksymalizowania przyjemności. Bentham nie był jednak prymitywnym hedonistą - sądził, że skoro jedynym motywem i celem naszych działań są przyjemności (rozmaite: towarzyskie, zręcznościowe, religijne, przyjemności władzy, pamięci, niechęci etc.), to musimy wybierać pomiędzy nimi roztropnie, ważąc ich "intensywność", "płodność", "rozległość", a zwłaszcza to, czy ich konsekwencją nie są przykrości.

Mill do systemu Benthama dodał przekonanie, że najbardziej uszczęśliwiające są przyjemności duchowe. I to nie dlatego, że są skądinąd lepsze, ale dlatego, że są bardziej przyjemne. Nikt z nas, twierdzi Mill, nie przedłożyłby życia pełnego sprośnych uciech nad żywot wstrzemięźliwego Sokratesa, bo wszak jego żywot jest szczęśliwszy niż żywot zadowolonego prosięcia.

Mill był szczerze przekonany, że każdy, kto pozna różne przyjemności, zawsze będzie wybierał te, które posiadają wartość duchową, bo to właśnie one sprawiają nam większą radość niż prostactwo. Kto myśli inaczej, daje dowód własnej degeneracji lub braku wykształcenia.

Przeciw tyranii większości

Żywił pogardę dla nieuków, nie znosił "faworyzowania gromadnej miernoty", zwłaszcza w polityce. Dlatego miał wiele obiekcji wobec powszechnego prawa wyborczego. Twierdził, że ludzie niewykształceni powinni się zająć własną edukacją, rządzić zaś powinni ci, którzy mają ku temu niezbędne przygotowanie. Wierzył też naiwnie, że kryterium wykształcenia zmieni wkrótce parlament w audytorium intelektualistów, gdzie posłowie ważyć będą argumenty, miast obrzucać się wyzwiskami.

Krytykując jednak pewne formy demokracji, wierzył zarazem głęboko w jej trwałość. Tak bowiem, jak dziecko osiąga wiek dojrzały, tak społeczeństwa stają się demokratyczne. Jedno i drugie osiąga się najczęściej z trudem i boleśnie, ale w sposób nieodwracalny. Mill nigdy nie uwierzyłby w społeczny regres, w totalitaryzm, w dwudziestowieczne formy despotyzmu.

Wszelako demokrację trzeba doskonalić. System ów nie przynosi bowiem jedynie wolności politycznej - ograniczenia władzy i wyzwolenia od tradycyjnych struktur zależności. Większościowe procedury demokracji tworzą nowy rodzaj zagrożenia - tyranię większości nad mniejszością i nad jednostką. Tymczasem to jednostka jest samoistną wartością, a ochrona jej wolności musi stanowić niekwestionowany priorytet demokracji.

Dla uzyskania takiej wolności "ochrona przed tyranią urzędnika nie wystarcza - potrzebna jest także ochrona przed tyranią panującej opinii i nastroju, przed skłonnością społeczeństwa do narzucania za pomocą innych środków niż kary prawne, swoich własnych idei i praktyk jako reguł postępowania tym, którzy się z nimi nie godzą, do krępowania rozwoju lub, jeśli można, do zapobiegania powstawaniu jakichkolwiek indywidualności niestosujących się do jego zwyczajów oraz do zmuszania wszystkich charakterów, aby się kształtowały na jego modłę".

Wolność czyni człowieka

"Zawarłem przyjaźń, co stała się zaszczytem i głównym błogosławieństwem mojego żywota, a także źródłem wielkiej części wszystkiego, czego próbowałem dokonać lub spodziewałem się jeszcze zrobić dla postępu ludzkiego... Poznałem panią, która po dwudziestoletniej przyjaźni zgodziła się zostać moją żoną" - pisze w swojej "Autobiografii".

Wpływ Harriet Taylor na jego twórczość jest przedmiotem sporów. Nie ulega jednak wątpliwości, że najważniejszy esej Milla "O wolności" nie tylko jej właśnie został zadedykowany, ale też wskazuje na nią jako na "autora wszystkiego, co najlepsze" w twórczości filozofa. To miłość do Harriet wydobyła go z depresji i dostarczyła mu energii do reformowania świata.

Reforma ta opierać się miała na zasadzie, że "jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek człowieka jest samoobrona; jedynym celem, dla którego ma się sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności wbrew jego woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych".

Zasada ta, traktowana jako główna teza liberalizmu politycznego, nie oznacza bynajmniej promocji jednostki przeciw społeczeństwu - o co często oskarża się Milla. Filozof widział niebezpieczeństwa, jakie tkwią w egoizmach jednostkowych i grupowych, ale jednocześnie zakładał, że człowiek jest istotą społeczną, dążącą do postępu i dobrobytu. Te zaś cele nigdy nie mogą być przedmiotem roszczeń, lecz aktywnych starań. "Ludność, która nie ma zwyczaju podejmowania samorzutnego działania dla wspólnego dobra, która ogląda się na swój rząd po rozkaz lub zachętę we wszystkich sprawach wspólnego dobra , która oczekuje, by zrobiono dla niej wszystko, poza tym jedynie, co może się stać za sprawą samego tylko zwyczaju i rutyny, ma swe zdolności tylko na pół rozwinięte".

Wolność liberalna, czyli wolność od władzy, jest w systemie Milla nie tylko wymogiem ograniczającym despotyzm rządów i opinii, ale również - a może przede wszystkim - warunkiem postępu. Tylko w przestrzeni wolności jednostka może wykazać się inicjatywą i przedsiębiorczością. Tylko w takiej przestrzeni rodzą się jednostki wybitne wpływające na bieg cywilizacji. Działając pod wpływem przymusu, człowiek może być na krótką metę skuteczny, jednak trwały sukces - i on, i społeczność - uzyskuje w warunkach swobody działania.

Nie chodzi tu tylko o sukces materialny, ale też egzystencjalny - o sens, o udane życie i odpowiedzialność za nie. "Temu, kto pozwala światu lub najbliższemu otoczeniu ułożyć plan jego życia za niego, potrzebna jest tylko małpia zdolność naśladowania".

Prawo do własnej prawdy


Mill nie kwestionował konieczności ograniczania swobód obywatelskich przez prawo. Domagał się jednak, by wyeliminować wszelką arbitralność. Prawa mogą ograniczać naszą wolność jedynie w imię jakieś innej konkurencyjnej wartości, takiej jak "równość, bezpieczeństwo czy - na przykład - zasady savoir-vivre'u", ale nie wtedy, gdy ich celem jest przymuszenie obywateli do realizacji jakieś koncepcji dobra (politycznego, religijnego, wychowawczego).

Szczególną ochroną otaczał Mill wolność słowa. "Gdyby cała ludzkość z wyjątkiem jednego człowieka sądziła to samo, i tylko ten człowiek był odmiennego zdania, ludzkość byłaby równie mało uprawniona do nakazania mu milczenia co on, gdyby miał po temu władzę, do zamknięcia ust ludzkości".

Wolność opinii jest nie tylko podstawowym prawem jednostki, ale też koniecznym elementem "duchowego szczęścia ludzkości". Po pierwsze dlatego, że jeśli zmuszamy jakąś opinię do milczenia, nigdy nie możemy być pewni, że nie jest ona prawdziwa. "Zaprzeczać temu, to zakładać własną nieomylność".

Po drugie, choćby opinia, której kazano zamilknąć, była błędna, może ona zawierać i zwykle zawiera cząstkę prawdy. Tylko dzięki kolizji różnych, najbardziej niewiarygodnych opinii prawda może do nas dotrzeć.

Po trzecie, nawet jeśli jakaś opinia jest zupełnie prawdziwa, a nie może ścierpieć, by ktoś ją zwalczał, ograniczenie wyrażania opinii przeciwstawnych spowoduje, że opinia prawdziwa będzie wyznawana jak przesąd, bez zrozumienia.

Po czwarte, opinie uznane za wyłącznie prawdziwe tracą na znaczeniu, bo obywatele przymuszeni do ich wyznawania zaczynają je traktować jako czcze deklaracje, a nie jako ożywcze motywy do działania. A to rodzi hipokryzję.

Jedynym uzasadnionym ograniczeniem wolności opinii jest krzywda drugiego człowieka. Mill zdawał sobie jednak sprawę, że pojęciem krzywdy można manipulować, że można go nadużywać. Nie sądzę więc, by godził się na zamykanie wystaw z powodu krzywdy polegającej na obrazie "uczuć religijnych" czy na atakowanie homoseksualistów z powodu krzywd wynikłych z naruszania "moralności publicznej". Krzywdę rozumie dosłownie, jako zagrożenie bezpieczeństwa. Wszelkie inne zakazy działania i ekspresji ograniczające niezależność jednostkową na tej tylko zasadzie, że ktoś posiadł władzę decydowania o tym, co jest dobre, a co złe w życiu jednostki, Mill traktował jako przejaw despotyzmu i głęboką obrazę godności i równego traktowania jednostek.

W obronie kobiet

W świecie, w którym przyszło mu żyć, sytuację kobiet Mill uważał za nie tylko upokarzającą, ale wręcz poddańczą i niewolniczą. Na długo przed XX-wiecznym feminizmem stawiał pytanie, dlaczego tak się stało, że kobiety przegrały walkę o równość i zostały niewolnikami, a "nie ma niewolników, których niewola byłaby tak daleko posunięta". Rzadko się bowiem zdarza, żeby ktoś był niewolnikiem w każdej godzinie i w każdej minucie.

Pisał: "Sadzę, że zasada regulująca stosunek dwóch płci, czyniąc jedną podwładną w imię prawa, jest zła sama w sobie i stanowi dzisiaj jedną z głównych przeszkód tamujących postęp ludzkości; oraz że powinna ustąpić zasadzie pełnej równości, nie dozwalającej na przywileje lub władzę jednej ze stron".

Fundamentem, który wspiera poddaństwo kobiet, jest kilka tez wspartych tradycją, zwyczajem, przesądem, okrucieństwem, żądzą władzy, siłą i głupotą. Mówi się, że nierówność kobiet jest "naturalna". Twierdzą tak przede wszystkim ci, którzy nie są nikomu poddani, a z poddaństwa innych czerpią zyski. "Rasy zwycięskie trwają w przekonaniu, że jest to najprostszym prawem natury, aby rasy zwyciężone i mniej wojownicze były poddane rasie dzielniejszej i waleczniejszej". Jednak "naturalne" nie znaczy nic więcej niż "zwyczajne" - "wszystko, co jest przez zwyczaj utarte, zdaje się być naturalnym (...). Poddanie kobiety mężczyźnie jest powszechnym zwyczajem, dlatego wystąpienie z granic tego zwyczaju zdaje się być przeciwne naturze".

Nie jest też prawdą - twierdzi Mill - że poddaństwo kobiet tym różni się od systemów niewolniczych, że władza mężczyzny została przyjęta dobrowolnie. Wiele bowiem kobiet jest świadomych swojej opresji i źródeł swego cierpienia. Ponadto istnieje niesłychanie wiele czynników, które powodują, że świadomość ucisku i możliwość buntu jest praktycznie niemożliwa. Nad usankcjonowaniem niewolnictwa kobiet pracują nie tylko ich "właściciele" (poprzez przymus, uczucia, osobistą i ekonomiczną zależność), ale również cały system wychowawczy, prawny, polityczny i ekonomiczny, a wreszcie pokaźny zbiór przesądów dotyczących "naturalnego powołania", "tradycyjnych" zajęć, cech, powinności i cnót kobiet itp. Skoro - jak się powszechnie uważa - powołaniem kobiety jest małżeństwo i macierzyństwo, to po cóż społeczność uzbroiła się w tyle środków przymuszających kobietę do tego, co jest jej naturalną skłonnością?

I wreszcie, jeśli nawet zgodzić się z faktem, że kobiety posiadają pewne cechy "naturalne" (co wcale nie jest pewne, bowiem "natura" kobiety została ukształtowana przez kulturę) - na przykład często posługują się intuicją czy w większym stopniu niż mężczyźni zwracają uwagę na szczegóły - to dlaczego te cechy miałyby ograniczać udział kobiet w życiu społecznym i politycznym? Dlaczego miałyby stać na przeszkodzie w drodze do równouprawnienia? Przeciwnie - kobieca intuicja, emocje czy kobiecy partykularyzm mogłyby wzbogacić życie społeczne, dostarczając mu nowych umiejętności i bardziej zróżnicowanych punktów widzenia, co z kolei przyczyniłoby się do postępu. Postępu, który był celem dla Milla.

Harriet Taylor zmarła po siedmiu latach małżeństwa na zapalenie płuc. John Stuart kupił dom w Avignonie, gdzie została pochowana jego żona, i żył samotnie jeszcze 15 lat. W "Autobiografii" pisał: "Mam te jedynie cele, które ona miała, te dążenia i zajęcia, które ona dzieliła. Pamięć o niej jest mi religią, a jej pochwała najwyższą miarą, wedle której usiłuję uregulować swoje życie". "Święty racjonalista", liberał - i taki romantyk!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheshire Cat




Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Pon 20:20, 22 Maj 2006    Temat postu:

Mnie się to podoba. Społeczeństwu brak porządnego humanistycznego wyksztacenia, bez tego zaś nie można normalnie uczestniczyć w życiu demokratycznego państwa. Znajomość doktryn filozoficznych, etycznych, politycznych czy społecznych nikomu nie zaszkodzi, a wielu może pomóc. Ja tam jestem święcie przekonany, że ludzka natura jest refleksyjna, nawet jeśli różne czynniki, jak złe wychowanie, zła edukacja czy zła sytuacja materialna tę refleksyjność usypiają. Jeżeli taki artykuł choć jedną osobę skłoni do zastanowienia się, czy (O, bogowie!) doprowadzi do sięgnięcia po książkę, to chyba dobrze. Zresztą, co tam innego drukować? Kolejny atak Krasnodębskiego na elity III RP? :D
Oczywiście istnieje niebezpieczeństwo przeinaczeń i ustawiania pod jakieś hasło. Ale po pierwsze, to jest możliwe zawsze, nawet w czterystustronicowej książce - jak ktoś zechce, to da radę, historia zna takie przypadki. Po drugie, pojawienie się tekstu przedkładającego zgodność z czyimiś poglądami nad zgodność z faktami w ogólnopolskiej gazecie może spowodować pojawienie się odpowiedzi, przedstawiającej inny punkt widzenia, przy czym można zaryzykować tezę, że im większe ktoś brednie napisze, tym więcej będzie głosów krytycznych. Taki urok dyskursu publicznego, że można w nim dokonywać krytyk, prowadzić polemiki. Polska debata publiczna jest zaś w takim stanie, że np. spór o feminizm Milla (jak dla mnie aż tak emancypacyjny, jak to prof. Środa przedstawiła, nie był, a w każdym razie pewne rysy na tym jego feminizmie są) może tylko jej pomóc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomasz Aleksander




Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:45, 22 Maj 2006    Temat postu:

A ja tradycyjnie drzucę trochę dziegciu. Na trzech kolumnach poważnych filozofów nie można należycie streścić. Zresztą, tacy filozofowie wymagają solidnego wstępu z poprzedników (jak zrozumieć postawę Kanta bez Humea?), bez tego czytelnik może potraktować bardzo ważne projekty za jakieś dyrdymały wzięte z sufitu (po co ten Kant się tak męczył? przecież wszyscy widzą, jak wygląda świat sam w sobie, etc.).

Drugi problem to 'obciążenie estymatora'. Streszczanie to często interpretacja, często - interpretacja 'niekanoniczna', tzn. z jakimś odchyleniem. Milla nie czytałem dużo, ale nie mam wrażenia, aby jego światopogląd to jakiś taki feminizm i nic więcej. Z drugiej strony, nie znam tekstu Środy, który nie poruszałby tematu dyskryminacji płci, a trochę tego przeczytałem (ostatnio omijam, bo mnie nudzi - żandych liczb i poważnych oszacowań, same ogólniki). Niewykształcony czytelnik po takim 'skrzywionym' tekście może nabrać błędnego przekonania odnośnie zakresu działalności jakiegoś filozofa, którego już nigdy nie skoryguje. W końcu tylko nasz instytut to takie podejrzane osobiki, które czytają teksty źródłowe.


Ale ogólnie inicjatywa fajna i szlachetna, tylko trzeba z nią ostrożnie i lepiej, żeby była prowadzona przez specjalistów, tzn. jeżeli chcemy szerzyć znajomość danej filozofii, to lepiej niech to robią historycy odpowiedniego okresu, a nie praktykujący filozofowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropek




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: vava

PostWysłany: Wto 8:28, 23 Maj 2006    Temat postu:

publikacje, ktore maja jakis cel ksztaltowania filozoficznego swoich czytelnikow, to najczewsciej margines polskiej publicystyki. Siega po nie margines polskich czytelnikow. Pytanie dlaczego? Ogolowi czytelnikow po prostu brakuje tego co mozna by nazwac "podstawa teoretyczna".

Jak sadzicie co rozumie wiekszosc ludzi przez wyrazenie zasada regulująca stosunek dwóch płci :)

Nikt mnie jeszcze nie przekonal, ze "podstawowy kurs filozofii" w gazecie popularnej ma jakis sens...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheshire Cat




Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Wto 18:30, 23 Maj 2006    Temat postu:

Albo jestem skrzywiony, albo nadmiernie optymistyczny, bo hasło 'zasada regulująca stosunek dwóch płci' ma pewne intuicyjny, przedfilozoficzny sens i wydaje mi się, że ma jakiś dla każdego z maturą...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grajek




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:43, 25 Maj 2006    Temat postu:

Obawiam się, że faktycznie masz zbyt wysokie mniemanie o poziomie intelektualnym naszego społeczeństwa. Każdy z maturą, a nawet bez jakoś to odczyta, ale obawiam się, że dla 3/4 owo odczytanie ograniczy się do skojarzeń seksualnych :?
Ale takie artykuły i tak gorąco popieram.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klemu$




Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa/Gdańsk, Gdańsk/Warszawa

PostWysłany: Sob 21:28, 03 Cze 2006    Temat postu:

Uważam że tego typu teksty to dobry pomysł i szkoda że popełnia się je tylko od świeta. Wiem ze w dzisiejszych czasach wszystko musi być na szybko, nawet artykuły wrzeczypospolitej na poważne wydawałoby się polityczne tematy sa przykrótkie i nie wyczerpuja tematu. Kiedyś artykuł miał cztery strony i naprawde było co czytać a teraz dwz zdania i trzy obrazki. Natomiast tematyka filozoficzne, biografie filozofów opis ich poglądów etc to wcale nie musi być coś po co przecietny Heniek z Kolskiej siegnąć nie zechce - tak naprawde chodzi tylko o forme przekazu oraz niepotrzebny raban jaki robia intelektualiści wokół dzieł filozoficznych. Heniek normalnie do łapy Engelsa nie weźmie bo sie boi - jakiś profesor w telewizji powiedział ze tylko ktos tak mądry i wykształcony jak on sam moze to zrozumieć i Heniek uwierzył - a przeciez tak naprawde Engels pisze bardziej przystepnie niz niejeden feleitonista czy innego rodzaju dziennikarz. Inna kwestia to kwestia ekonomiczna - nie kazdy ma hajs na książke filozoficzną wiec idzie kupić zamiast książki gazetę. Zaraz ktoś z was mi powie ze nie zauważam ze Heniek z Kolskiej wogóle nic nie czyta tylko chleje pod budka z piwem wiec ani wyborcza ani nic innego mu w głowie nie zaświszczy. Otóż wcale nie! Na ulicy często obserwuje ludzi takich właśnie Heńków i jasne wolą wydać hajs na piwo niz na gazete ale za każdym razem jak rozdaja NIE na ulicy za darmo to Heńki biorą i czytają i taki arykuł pani środy też by przeczytali przynajmniej niekórzy Zresztą inni ludzie tez po pierwsze klasa średnia - wiem ze niektórzy mówia ze już nie ma podziału na klasy ale ja widze co innego - tak wiec klasa ta wyróżnia sie tym ze chce byc brana za tą warstwe intelektualistów - wierzy ze jak znajomi zobacza go z kantem w reku to będzie mógł sie puszyć i bedzie guru sasiadów ( nie każdy tak ma upraszczam ale jest takich wielu zakłamańców) no! czytelnicy rzeczypospolitej to napewno tez nie beda mieli nic przeciw takim artykułom więc jednak chyba ma to sens....W każdym razie ja jestem za.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hatenmo




Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 3:06, 17 Mar 2007    Temat postu:

Lindsay Lohan Doing A Hung Guy!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shqip




Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:50, 19 Mar 2007    Temat postu:

Lindsay Lohan Doing A Hung Guy!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anabel




Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:48, 19 Mar 2007    Temat postu:

Catherine Zeta Jone Throatjob!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:21, 19 Mar 2007    Temat postu:

Carmen Electra Giving A Head And Taking A Load!
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Er11




Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 6:10, 21 Mar 2007    Temat postu:

Christina Ricci Undressing!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AltaGid
Gość






PostWysłany: Czw 1:59, 09 Sie 2007    Temat postu:

Hello! Help solve the problem.
Very often try to enter the forum, but says that the password is not correct.
Regrettably use of remembering. Give like to be?
Thank you!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum IF UW Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin